Mowa o BAKLAVIE. Ale przedstawionej inaczej, w postaci małych babeczek- ciasteczek, jak najprawdziwsze cupcakes.
Historia baklavy sięga dawnej Mezopotamii. Sądzi się, że juz w VII wieku p.n.e. przyrządzano ten deser, przekładając warstwy chleba mielonymi orzechami, zalewając miodem i zapiekając w piecach drzewnych. Greccy marynarze i handlarze, przybywający do Mezopotami tak się zachwycili baklavą, że " przywłaszczyli" sobie przepis modyfikując go troszeczkę. Zastąpili chleb cienkim i kruchym ciastem phyllo ( filo). Następnie deser rozpowszechnił się na Bliski Wschod i Bałkany.
Wiele osób broni zawzięcie teorii, że deser jest turecki. Słyszałam również opinie, że pochodzi z Mongolii ( podobno istnieje przepis w książce kucharskiej kuchni chinskiej z roku 1330).
Jakie by nie było pochodzenie baklavy, dziękujmy, że jest.
Będąc na wakacjach w Arabii ( J. tam pracuje) miałam okazje spróbować baklave na kilka sposobów, z orzechami, pistacjami, sezamem, migdałami......szczególnie podobała mi się prezentacja w postaci małych ciasteczek, takich w sam raz na jeden kęs, z ciasta filo, ale w postaci nitek ( kataifi).
Bufet z deserami to byla poezja......ummmmmm......
Dokumentacja graficzna
Składniki:
- 250 gr ciasta kataifi
- 125 gr masła
- 125 gr posiekanych pistacji lub ulubionych orzechow
- 125 gr cukru
- 125 ml wody
- 1 lyżka miodu
- 1 lyżka soku z cytryn
- 1 lyżka wody różanej
Przygotować foremkę do muffinów z papilotkami. Nagrzać piekarnik do 180º C. Roztopić maslo.
Formować male gniazda z ciasta kataifi, posmarować masłem przy pomocy pędzelka, nałożyć porcję pistacji, przykryć odrobina ciasta i znowu posmarować masłem. Wstawić do piekarnika na około 30 minut. Wyjąć z piekarnika i polać syropem. Proponuję polać tylko odrobiną syropu, a przy podaniu deseru podać dodatkowo syrop do polania według uznania. Ja lubię jak pływa moja mini baklava.
Smacznego :)