Walentynkowo nam...
I tak chodzi za mną od tygodnia L-O-V-E
Zastanawiałam się jakie cupcakes pasują do tego dnia. I padło na RED VELVET, w kolorze miłości.
Są wilgotne, dość ciężkie, ale pyszne. Do tego krem z serka, lekko słonawy, pasuje idealnie.
Polecam bardzo.
Przepis na około 10-12 cupcakes.
Ciasto na babeczki:
- 60 ml oliwy z oliwek ( delikatnej), lub oleju slonecznikowego ( można zastąpić masłem)
- 160 gr cukru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka płaska kakao
- półtorej łyżeczki kolorantu czerwonego w żelu
- półtorej łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 125 ml mleka
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 150 gr mąki
- pół łyżeczki sody
- 1 łyżeczka octy winnego
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Nagrzać piekarnik do 170º C ( najlepiej bez termoobiego).
W szklance wymieszać mleko z sokiem z cytryny ( można zastąpić maślanka, lub kefirem), i zostawić do zwarzenia ( okolo 5- 7 minut).
Ubić oliwę z cukrem. Nie przestająć ubijać, dodać jajko i ekstrakt waniliowy. Dodać połowę mąki przesianej z kakao, następnie mleko i drugą połowę mąki. W szklance wymieszać sodę z octem. Jak zacznie bąbelkować, wlać do masy. Na koncu dodać kolorant, kolor powinien być intensywnie czerwony.
Napełnić papilotki do 3/4 wysokości i upiec do suchego patyczka ( okolo 20 minut).
Krem:
- 120 gr masła
- 300 gr cukru pudru
- 120 gr serka philadelphia
Przesiać cukier puder.
Ubić masło z cukrem pudrem na puszystą masę. Pod koniec dodać serek i ubić krótko, zbyt długie ubijanie sprawi, że masa zrobi się płynna.
Udekorować kremem i ozdobić pokruszoną babeczką.
- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu. ( Gałczyński)
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu. ( Gałczyński)
Miłego walentynkowania życzę :)